VIII. Prawdziwa historia dziwki

Piątego sierpnia, w czwartek wieczorem, zadzwonił telefon. Spodziewałam się rozmowy z rodzicami, którzy jeszcze nie wrócili z wczasów nad morzem.

– Cześć Paula! – usłyszałam po podniesieniu słuchawki – Tu Kaśka!

Imię nic mi nie mówiło. Głos bardziej dziewczęcy niż kobiecy, lecz pewny siebie. Wydał mi się dziwnie znajomy, jednak nie należał do żadnej z moich koleżanek.

– Nie mogę cię skojarzyć… – rzekłam niepewnie. – Możesz mi przypomnieć, skąd się znamy?

W słuchawce rozległ się śmiech.

– W sobotę się poznałyśmy – wyjaśniła dziewczyna. – Czarne włosy… Zapomniałaś już?

Przed oczami stanęło mi odbicie w lustrze twarzy młodej brunetki, o wąskich ustach i ostrych rysach twarzy.

– Aaa – poczułam lekki ścisk w brzuchu. – Tak, jasne. Co u ciebie?

– Dzwonię, bo pewnie będziesz w sobotę?

„Nie planowałam wyjścia…” – chwilę myślałam, co robić. – „Ale znają moje prawdziwe imię, adres i telefon… Lepiej nie będę kręcić!”

– Oczywiście, będę – odpowiedziałam.

– To fajnie – usłyszałam. – Wpadnij wcześniej, tak o dziesiątej, to pogadamy.

* * *

Wkroczyłam do Forum punktualnie. Skręciłam z holu do lobby. Moją uwagę od razu zwróciła Kaśka, machająca do mnie ze stołka barowego. Kiedy podeszłam, wychyliła się i pocałowała mnie w policzek. Zaskoczyła mnie tym, bardzo pozytywnie. Usiadłam obok niej.

– Stasiu – zawołała, odwracając się do barmana. – To jest Mery. Zadbaj o nią.

Barman, szczupły i drobny mężczyzna około trzydziestki, podszedł do nas.

– Mam na imię Stanisław – przedstawił się i lekko nonszalancko kłaniając, podał mi rękę.

Wydało mi się zabawne takie przestrzeganie kurtuazji wobec mnie jako dziwki. Czułam się dziwką tym bardziej, że spodziewałam się paru klientów i dla wygody nie ubrałam majtek.

– Słuchaj – Kaśka zwróciła się do mnie, robiąc poważną minę. – W Polsce nie ma prostytucji. Więc my nie bierzemy kasy. Wszystkie pieniądze bierze Staszek, potem dwadzieścia pięć procent idzie dla bossa, dziesięć dla Staszka i my dostajemy sześćdziesiąt pięć. Ceny są ustalone. Jeżeli klient da ci coś ekstra, pozostaje to twoje.

– Rozumiem – powiedziałam. – Będę się do tego stosować.

Nie negocjowałam warunków, bo zdawałam sobie sprawę, że moje zdanie nie ma tu dla nikogo żadnego znaczenia!

– A powiedz mi… – zmieniłam temat. – Gdzie są numerki? W pokojach?

– Raczej rzadko – odpowiedziała Kaśka. – Zwykle biorą nas do kibla albo na korytarz.

Rozmawiałyśmy, a bar się powoli zaludniał. Przychodziły kolejne dziewczyny. Kaśka witała wszystkie.

– To Mery – przedstawiała mnie, szturchając kokieteryjnie.

Atmosfera zmieniła się nie do poznania. Dziewczyny witały mnie koleżeńskim buziakiem. Uśmiechały się na mój widok i stały się rozmowne. Najwidoczniej uznały mnie za część swojego świata.

Kwadrans przed północą zaczepił mnie Staszek.

– Podejdź do bruneta przy d**gim stole – powiedział, wskazując wzrokiem kierunek.

Zeskoczyłam ze stołka i podeszłam do stolika. Siedział tam około czterdziestoletni, wysoki brunet, w dżinsach i czarnym golfie. Dobrze zbudowany.

– Sit down, please – rzekł, odsuwając krzesło, bym mogła usiąść. – My name is Jean.

– My name is Mery – odpowiedziałam.

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.

– Wiesz że zapłaciłem za ciebie? – spytał Jean, trochę zdezorientowany.

– Tak – odpowiedziałam. – Jest ok.

– Let’s go – pociągnął mnie za rękę. – Podejdziemy na korytarz. Chcę cię zerżnąć przy ścianie.

Wyszliśmy z lokalu, trzymając się za ręce. Jean pewnie prowadził mnie przez główny hol hotelu. Było pusto. Zza kontuaru śledziły nas oczy recepcjonistów. Czułam, że się czerwienię, bo wiedziałam, że wiedzą, że jestem kurwą, którą zaraz wypierdoli nieznajomy cudzoziemiec. Wiedzą też, że za sto dolarów, bo taka jest stawka.

Jean nie zwracał uwagi na personel. Skierował się do wąskiego korytarzyka miedzy recepcją, a windami. Szłam za nim ze spuszczoną głową. Zatrzasnął drzwi, obrócił się w moją stronę i złapał mnie za krocze. Przez cienką wełenkę mojej miniówy czułam, jak jego palce przemieszczają się po mojej szparce. Zastanawiałam się czy wyczuł, że jestem bez majtek?

Puścił mnie i wziął się za rozpinanie spodni. Pozwolił, aby opadły. Wyciągnął ze slipów niezbyt grubego, ale całkiem długiego kutasa. Podszedł do mnie i poderwał do góry, tak aby moje biodra znalazły się nad jego penisem. Oparł mnie plecami o ścianę i opuścił tak, abym kroczem dotykała jego członka. Nasunęłam się na niego, ostrożnym ruchem bioder. Byłam przed okresem i jeszcze słabo rozgrzana. Kiedy zagłębił się we mnie, czułam jak moja cipka niechętnie rozstępuje się, a koniec jego penisa opiera się o szyjkę macicy.

Jean docisnął mnie mocniej do ściany i mocnymi pchnięciami bioder rozkołysał moje ciało. Powoli zaczynało mi się to nawet podobać. Zanim jednak zdążyłam odczuwać większą przyjemność, ciasna pochwa zdążyła spowodować dość wczesny wytrysk. Poczułam, jak fala gorącej spermy wypełnia mnie, następnie spływa, cieknąc na podłogę.

Jean stał jeszcze przez chwilę, utrzymując mnie na swoim kutasie. Podniósł mnie lekko do góry, pozwalając zwiotczałemu członkowi wyślizgnąć się ze mnie i opaść. Postawił mnie na podłodze. Zapiął spodnie, poprawił koszule i golf.

– Good slut – pochwalił mnie, klepiąc dłonią po twarzy.

Zanim zdążyłam zareagować, odwrócił się i wyszedł. Rozejrzałam się i dopiero teraz zwróciłam uwagę na drzwi z oznaczeniem „Tylko dla personelu”. Przystawiłam ucho, by sprawdzić czy w środku nikogo nie ma. Pomieszczenie wydawało się puste. Weszłam, wewnątrz znajdowała się toaleta służbowa. Wytarłam uda i krocze papierem toaletowym.

Wróciłam do baru. Spojrzałam na zegar. Cały numerek, od podejścia do klienta, zajął jedynie 20 minut! Chciałam wskoczyć na stołek, ale jeden z kelnerów złapał mnie za ramię.

– Tam! – obrócił mnie. – Klient czeka.

Przy wskazanym stole siedział niski, lekko korpulentny facet. Odpowiedział na moje spojrzenie machaniem ręki.

– Give me a blowjob – usłyszałam na powitanie.

Nie wiedział, jak to się tutaj robi. Tym razem ja wzięłam klienta za rękę. Pod obstrzałem spojrzeń personelu hotelowego, poprowadziłam go do korytarzyka. Gdy tylko drzwi się zamknęły, przykucnęłam na piętach.

„Błogosławię was, szpilki” – myślałam, rozpinając mu pasek i spodnie.

Jego członek był powiększony, lecz giętki. Podejrzewałam, że powodem jest nadmierna ilość wypitego alkoholu. Zajmowałam się nim dłuższą chwilę, intensywnie masując go, liżąc główkę i jądra, aż w końcu drgnął i się lekko usztywnił.

– Can you play my daughter? – spytał niespodziewanie.

– Yes, daddy – odpowiedziałam, zaskoczona jego propozycją.

Intuicyjnie zaczęłam lizać jego członek, udając niedoświadczoną kochankę, która dziwi się jego przyrodzeniem. Patrzyłam na zmianę na jego kutasa i intensywnie mu w oczy. To błyskawicznie pomogło. Kilka razy otarłam się piersiami okrytymi staniczkiem i bluzeczką o jego uda, kilka razy przeprowadziłam język przez jego członek i eksplodował!

Na szczęście zdążyłam objąć jego główkę ustami tak, że cała spermę mogłam spokojnie przełknąć. Tym razem ja pierwsza doprowadziłam się do porządku.

– Are you satisfied, daddy? – zapytałam.

– Yes – odpowiedział.

Uśmiechnęłam się i wyszłam z powrotem do baru. I tym razem nie zagrzałam tam długo miejsca. Zdążyłam wypić mniejszą część drinka, kiedy Staś się ponownie pochylił nad barem.

– Do roboty – rzekł półgłosem. – Klient czeka!

Spojrzał za mnie. Kiedy obróciłam się, zobaczyłam czterdziestolatka w szarym tropiku.

– To Niemiec – poinformował mnie Staś. – Chce cię przelecieć.

Odstawiłam drinka i zeskoczyłam ze stołka. Facet pokierował się w stronę wyjścia, nie zamieniając słowa ze mną.

„Widać, że wie gdzie iść.”

Jednak drogę przez hol zagrodził nam recepcjonista.

– Bitte warten Sie ein paar Minuten – rzekł.

Stanęliśmy. Czułam się bardzo niezręcznie. Mój klient w milczeniu zapalił papierosa. Wydawał się być rozbawiony, podobnie jak recepcjoniści. Zanim jednak zdążył skończyć papierosa, znajome drzwi otworzyły się. Wyszedł mężczyzna, a za nim jedna z dziewcząt, Armanda.

Niemiec zgasił papierosa i poprowadził za rękę do dobrze znanego mi już pomieszczenia. W źle wentylowanym korytarzu czuć było spermę i perfumy, również moje. Oparł mnie o ścianę, tak abym była pochylona i wypięta do niego tyłem.

Podwinął mi spódnicę i wbił w pochwę swojego penisa. Był dość gruby, ale krótki. Przez chwilę stał za mną wyprostowany, trzymając mnie za biodra. Pochylił się, chwycił mnie za włosy dociskając do siebie i zaczął mnie posuwać, płytkimi ale mocnymi pchnięciami.

Doszedł dość szybko. Byłam pochylona i czułam, jak jego sperma nie wypływa, tylko rozlewa się po mnie wewnątrz. Wydało mi się to perwersyjne i podniecające. To samo musiał czuć chyba również mój klient, ponieważ nie wyjmował ze mnie kutasa przez dłuższy czas, jakby pozwalając aby sperma w całości została przyjęta przez moją macicę.

– Sehr gut – rzekł.

Zanim wyszedł z korytarza, bez słowa wyjął z kieszeni banknot i wcisnął mi do ręki.

Ponownie skorzystałam z łazienki i wróciłam do baru. Była pierwsza w nocy.

– Czy możemy się rozliczyć? – zaczepiłam Staszka. – Zastanawiałam się czy już nie urwać się do domu.

– No coś ty – obruszył się. – To dopiero środek nocy! Rozliczenie jest na koniec.

Zostałam. Tego dnia jeszcze pięciokrotnie służyłam gościom hotelowym swoją cipką i ustami.

– Dziewczęta, rozliczamy się! – zakomenderował Staszek nad ranem, gdy już wstawało słońce.

Tej nocy za dwa lody i sześć stosunków zarobiłam siedemset dolarów. Dało mi to czterysta pięćdziesiąt pięć dolarów na czysto. Płaca była dobra, ale przekonałam się, że bycie kurwą w stajni Twardego nie jest lekkie.

Całą następną sobotę pracowałam pod okiem Kaśki. Zadzwoniła, tak jak za pierwszym razem, abym nie zapomniała o swoich obowiązkach. Jednak przed kolejnym weekendem sytuacja się skomplikowała. Rodzice wrócili z urlopu i skończyła się laba. Nie miałam miejsca, w którym mogłabym się wyszykować do pracy.

– Nie mogę wychodzić z domu ubrana jak hotelowa kurwa – przedstawiłam swój problem Kaśce. – Czy nie znalazłabyś mi jakiegoś schowka na ciuchy? Może mogłabym je zostawiać gdzieś w hotelu?

– Kiepski pomysł – uznała. – Dam ci adres i do mnie przyjedź. U mnie się przygotujemy.

Powiedziałam rodzicom, że jadę do koleżanki. Wskoczyłam w dżinsy i bluzkę, a strój do pracy zapakowałam do torby. Jechałam na Wolę tramwajem i całą drogę dusiłam się z gorąca. Był straszny upał.

Na szczęście się okazało, że przystanek był nieopodal bloku Kaśki i byłam u niej około dziewiątej, czyli sporo przed czasem. Kaśka przyjęła mnie jeszcze w szlafroku i z ręcznikiem na głowie.

– Jesteś już – uśmiechnęła się. – Wejdź.

Z zachwytem rozejrzałam się dookoła. Jasne ściany i lekkie drewniane meble. Zestaw stereo z dużymi kolumnami i nowoczesny telewizor. Do tego dwa wygodne jasne fotele i szklany stolik. Wystrój ten bardzo odbiegał ówczesnego standardu mieszkań, szaf z lichej płyty i meblościanek.

– Muszę wysuszyć włosy i je trochę ułożyć – dodała po chwili. – Mamy jeszcze sporo czasu i jeśli chcesz, możesz się teraz wykąpać.

– Dobry pomysł – podchwyciłam.

Miałam ochotę, aby się odświeżyć, bo byłam lekko spocona po jeździe przegrzanym tramwajem. Rozebrałam się i wskoczyłam do wanny. Namydliłam się i właśnie wtedy do łazienki zajrzała Kaśka. Zlustrowała mnie od stóp do głowy.

– Nie golisz sobie myszki? – zdziwiła się.

– Nie, a dlaczego? – Zawstydziła mnie tym pytaniem.

– Teraz wszystkie golą – odpowiedziała. – Poczekaj chwilę.

Obróciła się, sięgając po pędzel i maszynkę na żyletki.

– Usiądź na krawędzi wanny – powiedziała.

Zwróciłam uwagę, że jej głos był niższy i lekko drżący. Opłukałam się i zajęłam pozycję. Lekko pochyliła się nade mną i kolistymi ruchami zaczęła rozprowadzać mydło do golenia po moim wzgórku Wenery.

– Rozchyl uda – szepnęła, jakby szykowała się do czegoś bardzo intymnego.

Rozchyliłam. Wtedy ona zaczęła wodzić pędzlem po owłosieniu, tworząc pianę. Już po chwili poczułam, że brzegi pędzla drażnią moje wargi sromowe i łechtaczkę. Poczułam, jak moje krocze nabrzmiewa. Po chwili moje jasnorude włosy znikły w obfitej pianie, jednak ona nie przerywała. Zaczynałam odnosić wrażenie, że wilgoć pędzla miesza się z wilgocią mojej pochwy.

Udawałam, że nic się nie dzieje. Zgadywałam, że Kasia przyjęła podobną strategię, jednak zdradzał ją przyśpieszony oddech. Widziałam wszystko z dwóch perspektyw, ponieważ na przeciwnej ścianie łazienki znajdowało się duże lustro. Również siebie, siedzącą nagą, z szeroko rozstawionymi nogami, otwartą znacznie dłużej niż było to konieczne.

Po paru minutach napięcia Kasia odłożyła pędzel i sięgnęła po maszynkę.

– Teraz uważaj – ostrzegła.

Pochyliła się nad moim kroczem i wprawnymi ruchami pozbawiała mnie zarostu. Kiedy odsłoniła już niemal wszystko, nie mogła nie zauważyć, że jestem bardzo podniecona. Zwolniła ruchy i dokończyła golenie. Na koniec, metalową pokrywą, która osłania żyletkę, dla zabawy, dotknęła mojej łechtaczki.

Przypomniało mi to, jak Krzysztof zimnym pistoletem rozchylał moje uda i jak poczułam stalowy chłód jego broni na moim kroczu. Mięśnie cipki zadrżały mi mimowolnie. Kasia widząc to wypuściła z ręki maszynkę. Nabrała wody w dłonie i opłukała mnie. Na koniec niespodziewanie wsadziła palce do mojej pochwy.

Jęknęłam wyprężając się. Kasia robiła mi szybką placówkę, posuwając mocno dwoma palcami. Obraz w lustrze widziałam, jak przez mgłę.

„Kasztanowłosa dziewczyna wije się na ścianie przy wannie. Jej nagie, opalone piersi falują. Brzuch i biodra zasłaniała głowa innej czarnowłosej piękności.”

Kasia wstała po chwili.

– Chodź – podała mi rękę.

Wyszłam z wanny, mokra i gorąca. Poszłam za Kasią do d**giego pokoju, w którym stało tylko wielkie białe łóżko. Zatrzymałyśmy się przed nim. Kasia objęła mnie i zaczęła namiętnie całować w usta. Oddawałam jej pocałunki. Po chwili sięgnęłam do paska od szlafroka, który rozwiązałam, następnie zsunęłam jej szlafrok z ramion.

Kasia była mojego wzrostu. Nasze piersi dotykały się sutkami. Miała wszystko większe, piersi jak i sutki. Czułam wyraźnie, że są nabrzmiałe. Po chwili, bez słów, przewróciłyśmy się razem na łóżko.

Znalazłam się na dole, a Kasia położyła się na mnie, w pozycji sześć na dziewięć. Miałam już doświadczenia na tym polu, z mężczyznami. Nie raz oddawałam się ich pieszczotom, czując ich ciężar na sobie.

Dziewczęce ciało Kasi wywoływało zupełnie inne emocje. Podziwiałam jej piersi. Jej pieszczoty wprawiały mnie w drżenie. Wypielęgnowane palce i delikatny język, cudownie rozchylający moje wrażliwe wargi. Wiedziała dużo lepiej od mężczyzn, jak sprawiać mi rozkosz.

Zachwycała mnie również jej cipka, nad moją twarzą, jednak trudno było mi się na niej skupić. Odpłynęłam zupełnie. Podniecał mnie widok kurczącej i rozchylającej się pochwy Kasi. Podniecała mnie też świadomość, że i Kasia widzi moje spazmy.

Orgazm targnął naszymi ciałami prawie jednocześnie. Nie wiem nawet, ile czasu wzajemnie się pieściłyśmy, ale na zawsze zapamiętałam tę chwilę. Była zupełnie odmienna od tego, co już znałam. Nie przerywałyśmy, aby nasza rozkosz trwała i trwała.

Później Kasia przytuliła się bokiem do mnie.

– Teraz wiem dlaczego masz takie powodzenie – szepnęła. – Powtórzymy to jeszcze.

– O tak – westchnęłam, przeciągając się.

– Sprawdzę godzinę, bo za oknem jest już zupełnie ciemno – Kaśka się zaniepokoiła.

Wstała i wyszła do kuchni.

– O kurwa! – dobiegł mnie jej krzyk. – Już dwudziesta trzecia! Jak późno!

Wciągnęłyśmy pończochy, miniówy i obcisłe bluzeczki z brokatem, ostry wieczorowy makijaż… Po co staniki i majtki?

Ubrałyśmy się szybko. Po chwili zamiast dwóch dziewcząt, cieszących się swoimi ciałami, stały przed lustrem dwie dziwki, gotowe przyjmować kutasy.

Przed domem już czekał taksówkarz. Wsiadłyśmy i zatrzasnęłyśmy drzwi.

– Jedziemy do Victorii – zadysponowała Kasia.

Wysiadłyśmy przy Placu Zwycięstwa tuż przed dwunastą w nocy. Kasia musiała być dobrze znana w Czarnym Kocie, bo do lokalu wpuszczono nas bez opłaty, a obsługa jej się kłaniała. Podobnie jak w Forum, przedstawiała mnie koleżankom i pracownikom hotelu.

– To Mery, pracuje ze mną.

Jej słowa z miejsca zjednywały dla mnie przychylność. Jedynie kelner, który kazał sobie obciągnąć kilka tygodni wcześniej, skrzywił się lekko.

– My się chyba już znamy – rzekł ironicznie.

Szybko dowiedziałam się, że i w Czarnym Kocie obsługa pośredniczyła w biznesie, który kręcił się tu dużo lepiej niż w Forum. Sprzyjał temu lokal z dancingiem i pokazem striptease.

Było nas więcej, lecz i tak częściej któryś z kelnerów wywoływał nas. Anita! Armanda! Sylwia! Oczywiście, była też Mery. Pieniądze inkasowała pani Jadzia, miła starsza bileterka.

Nie zwracałam szczególnej uwagi na klientów. Było ich wielu tego wieczoru. Dość obojętnie odrywałam się od baru i szłam, aby wypiąć się z poddartą do góry spódniczką, lub przykucnąć przed facetem i poczuć spermę zalewającą mi gardło. Nie robiły na mnie wrażenia męskie dłonie, miętoszące moje piersi pod bluzką.

Zadziwiłam się gdy rano, około szóstej, pani Jadzia wypłaciła mi moje sześćdziesiąt pięć procent. Zarobiłam aż dziewięćset dziesięć dolarów! Przekładało się na czterech klientów z samym obciąganiem i dwunastu, którzy mnie przelecieli. Brutto łącznie tysiąc czterysta dolarów! Byłam podekscytowana, bo Kasia zarobiła w tym samym czasie „tylko” tysiąc baksów!

Zapytałam ją o powrotną taksówkę.

– Zaczekaj – odpowiedziała. – Jest tutaj taki zwyczaj, że na koniec zabawy faceci z obsługi mogą sobie wybrać dziewczyny do przerżnięcia. Musimy poczekać.

Cała piętnastka siedziała przy barze, kiedy przyszli panowie zatrudnieni na oficjalnym etacie. Było ich około dziesięciu. Najprawdopodobniej musieli umówić się między sobą już wcześniej, bo każdy podszedł jakby do z góry upatrzonej dziewczyny.

Mnie, jako nową, wybrał sobie szef sali. Starszy, może już pięćdziesięcioletni. Nikt się nie krępował, nie prowadzono dziewczyn w odosobnione miejsca. Na salce dancingu, przy wszystkich, jedna z nas uklękła by zrobić loda, inna wypięła się przy barze. Mój facet usiadł na krześle i rozpiął rozporek. Wyjął dość pokaźnego kutasa w erekcji.

– Siadaj – zażądał, nie przejmując się wzrokiem kilkunastu osób.

Krótka spódnica pozwoliła mi bez problemu stanąć nad nim okrakiem i wolno na niego opaść, przyjmując w cipkę jeszcze i tego napalonego kutasa. Szef na oczach wszystkich obnażył moje piersi. Zaczął je ściskać i przygryzać. Przyśpieszyłam podskakiwanie na jego członku, ale doszedł dopiero po około dziesięciu minutach. Gdy wstałam, sperma wylała się ze mnie na jego spodnie i krzesło.

– Kurwa – krzyknął. – Zaplamiłem wszystko!

– Szefie, pomogę – zawołała pani Jadzia, biegnąc do niego ze ścierką.

Rozejrzałam się po sali. Wszyscy już skończyli. Dziewczyny poprawiły spódniczki, faceci spodnie, a Kasia stała już przy drzwiach.

– Taksówka czeka – zawołała, machając ręką. – Chodź.

U Kasi byłyśmy o wpół do ósmej. Do jej mieszkania weszłam niemal na czworakach. Od razu padłyśmy na łóżko.

* * *

Wracając po południu do domu zastanawiałam się, co mam dalej robić. Przez dwa miesiące zerżnęło mnie więcej facetów niż przez całe moje dotychczasowe życie. Miałam wysoki dochód, który znacznie przekraczał moje potrzeby, jednak czułam się przytłoczona pracą.

Następnego dnia umówiłam się z Kasią w Łazienkach. Wyglądała niewinnie w dżinsach, koszulce i adidasach. Pocałowałyśmy się po koleżeńsku i usiadłyśmy na ławce.

– Nie wiem, co mam robić – zaczęłam. – Mam inne priorytety i taka praca, jaką mamy teraz, co weekend, nie daje mi żadnej szansy na przyszłość. Doradź mi, jak się z tego wykręcić.

– To skomplikowane – Kaśka westchnęła. – Ale umówię cię z Twardym. Jeżeli pogadasz z nim szczerze, może ci coś odpuści.

Ostatnie weekendy sierpnia przebiegały podobnie. Przyjeżdżałam do Kasi, gdzie się kochałyśmy i jechałyśmy do Forum. Tam miałyśmy maksymalnie dziesięciu klientów, nie aż tak nagrzanych jak przy Hotelu Victoria.

– Twardy na ciebie czeka – zadzwoniła niespodziewanie, na początku września. – Zejdź na dół.

Wyszykowałam się pośpiesznie i widną zjechałam na parter. Spięta wyjrzałam na ulicę. Dostrzegłam czarnego mercedesa. Dziękowałam Bogu, że nie stał pod klatką, bo nie chciałam, aby sąsiedzi widzieli, jak wsiadam do takiego auta.

W środku czekał znajomy łysy kierowca. Pamiętałam, że ma grubego kutasa i lubi pakować od tyłu. Uśmiechał się łobuzersko. Kiedy wsiadłam, przyciągnął mnie ręką, aby pocałować na powitanie. Cmoknęłam go w policzek i pojechaliśmy.
Veröffentlicht von adultax
vor 3 Jahren
Kommentare
Please or to post comments